fot. M. Rosik

Tass Saada był jednym z najbardziej wyszkolonych snajperów Organizacji Wyzwolenia Palestyny. Urodził się w 1951 roku w Gazie, w namiocie dla uchodźców. Wsławił się swymi czynami w 1968 roku w bitwie o al-Karame. Walczących muzułmanów wspierała wtedy armia Królestwa Jordanii.

Snajper Saada nienawidził Żydów tak, jak to tylko możliwe. Strzelał z zimną krwią. Bardzo precyzyjnie. Brał udział w nieudanym zamachu na księcia Jordanii. A potem otrzymał pracę swego życia: został osobistym kierowcą Jassira Arafata.

Życiowe perypetie zaprowadziły go do Los Angeles. Spodziewał się tego, co niemal wszyscy jego przyjaciele zapowiadali – nienawiści, a przynajmniej nieufności wobec wyznawcy islamu. Ojciec mówił mu, że Ameryka to kraj szatana. Tymczasem Tass spotkał się tam z niesamowitą wręcz życzliwością nowopoznanych przyjaciół, którzy wyciągnęli pomocną dłoń, gdy próbował ułożyć sobie życie w nowym środowisku. Pewnego wieczora jego przyjaciel Charlie powiedział mu wprost: nie masz właściwej relacji z Bogiem. O co chodzi z tą relacją? – zastanawiał się były kierowca Arafata. Charlie wziął Biblię i położył ją obok przyjaciela. I wtedy stało się coś nieoczekiwanego. Tass zaczął drżeć i trząść się. Nagle do jego umysłu zakradła się myśl, że Biblia może być słowem Bożym. Padł na kolana i ze łzami w oczach zawołał: „Jezu, wejdź do mojego serca!”.

Dziś Tass Saada mieszka w Jerychu. Założył organizację Seeds of Hope. Wraz z żoną prowadzi chrześcijańskie przedszkole. Uczy arabskie dzieci miłości do wszystkich – w tym do Żydów. A w jego historii pobrzmiewa wołanie innego mieszkańca Jerycha, ślepca, którego jedyną modlitwą było: „Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!” (Mk 10,48).

XXX B