Doskonałość kontra świętość (11.11.2018)

Dla Izraelitów świątynia w Jerozolimie była jedynym miejscem, w którym składano ofiary. Jezus jednak wykorzystywał dziedzińce przybytku także jako miejsce nauczania. Pewnego razu przestrzegał: „Strzeżcie się uczonych w Piśmie. Z upodobaniem chodzą oni w powłóczystych szatach, lubią pozdrowienia na rynku, pierwsze krzesła w synagogach i zaszczytne miejsca na ucztach. Objadają domy wdów i dla pozoru odprawiają długie modlitwy” (Mk 12,38-40). Współcześni uczeni w Piśmie (czyli bibliści) twierdzą, że problem dawnych uczonych w Piśmie (najczęściej faryzeuszów) polegał na tym, że pomylili świętość perfekcjonizmem.

Święty grzeszy i ze skruchą powstaje z upadku. Perfekcjonista unika najmniejszej niedoskonałości, którą mogliby dostrzec inni. Święty koncentruje się na miłości ku innym, dostrzegając z daleka ich potrzeby i wychodząc im naprzeciw. Perfekcjonista koncentruje się na sobie, by okazać się doskonałym. To zwykła miłość własna. Święty delektuje się obecnością Boga. Lubi przebywać przed Najświętszym Sakramentem. Perfekcjonista w takiej sytuacji co chwile spogląda na zegarek sądząc, że Bóg wciąż spogląda na jego niedoskonałości.

Uczeni w Piśmie okazali się perfekcjonistami. Uboga wdowa była świętą.