… nadzieję zbawienia mają ci, których kocham

 Bóg pragnie, aby wszyscy ludzie zostali zbawieni
i doszli do poznania prawdy.
(1Tm 2,4)

W kwestii sądu ostatecznego i roli, jaką odegra w nim Boże miłosierdzie, wciąż pozostaje więcej pytań niż odpowiedzi. Warto sięgnąć po jeszcze jedną z hipotez opracowanych przez teologów. Nosi ona miano zbawienia zastępczego. Skoro istnieje zastępcze odkupienie (łac. redemptio vicaria), czemu nie dopuścić myśli o takim zbawieniu (łac. salus vicaria)? W ogromnym uproszczeniu hipotezę tę sformułować można w następujących słowach: możliwe, że Bóg obdarzy zbawieniem tych, którzy żyją pogrążeni w grzechu z dala od Niego nie z powodu ich wiary, ale ze względu na miłość, którą otaczają ich najbliżsi.

Myśl taka zrodziła się z egzystencjalnych pytań i biblijnych podpowiedzi. Czy kochająca mama może być szczęśliwa, gdy w niebie nie będzie jej dzieci? Czy wierna żona naprawdę będzie się w pełni cieszyć zbawieniem, gdy na wieki rozłączy się z niewierzącym mężem? Czy możemy liczyć na to, że Bóg uczyni wszystko, abyśmy zabrali do nieba tych, których kochamy?

Nawet bez pogłębionej analizy warto sięgnąć po kilka biblijnych miejsc, które dały podwaliny hipotezie zbawienia zastępczego. Jezus odpuścił grzechy człowiekowi sparaliżowanemu, jeszcze zanim go uzdrowił, że względu na wiarę jego przyjaciół (Mk 2,5). Może sam paralityk takiej wiary nie miał? Paweł apostoł przekonuje: „Niewierzący mąż uświęca się bowiem dzięki żonie i uświęca się niewierząca żona dzięki mężowi” (1Kor 7,14). I dodaje: „Gdy cierpi jedna część ciała, cierpią pozostałe części, a gdy jedna część odbiera chwałę, cieszą się wszystkie części” (1Kor 12,26). Ten sam Paweł przekonuje przestraszonego strażnika więzienia: „Uwierz w Pana Jezusa (…), a zbawisz się ty i twoja rodzina” (Dz 16,31).

Idea zbawienia zastępczego nie jest zresztą całkiem nowa. Podwaliny dał jej poeta i mistyk żyjący na przełomie X i XI stulecia, św. Symeon Nowy Teolog. W jednej ze swych mów pisał: „Znałem człowieka, który tak bardzo pragnął zbawienia swych braci, że często we łzach serdecznych prosił Boga, żeby albo bracia ci zbawieni byli razem z nim, albo by on był potępiony razem z nimi. Był on bowiem złączony z nimi w Duchu Świętym taką więzią miłości, że nie chciałby nawet wejść do królestwa niebieskiego, jeśli miałby być przez to od nich odłączony” (Oratio 21). Niczym echo pobrzmiewa ty wyznanie Szawła z Tarsu: „Wolałbym być sam odłączony od Chrystusa dla moich braci, którzy z pochodzenia są moimi rodakami” (Rz 9,3).

Jeśli zbawienie zastępcze jest możliwe, to hipoteza ta otwiera całkiem pocieszającą perspektywę. Dlaczego? Bo jeśli miłość jednego człowieka do drugiego może wyjednać mu zbawienie, to cóż dopiero wszechogarniające miłosierdzie Boga, nieskończenie większe niż każdy ludzki akt miłości. A przecież On „pragnie, aby wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1Tm 2,4). Im bardziej kocham moich bliskich, tym większą mogę mieć nadzieję za wieczne z nimi świętowanie.