Kleryków nowojorskiego seminarium poproszono pewnego razu o przygotowanie rozważań na temat przypowieści o miłosiernym Samarytaninie. Z iście amerykańskim zapałem zabrali się do roboty. Kiedy prace były gotowe, prowadzący poprosił ich do innego budynku, w którym mieści się studio telewizyjne. Ich wystąpienia miały zostać zarejestrowane. Na drodze łączącej obydwa budynki leżał ucharakteryzowany aktor – żebrak, który błagał o pomoc. Cztery piąte seminarzystów widząc go, nie okazało żadnej reakcji. Prowokacja się udała. Zamiast nagrywania własnych wywodów, klerycy wysłuchali wykładu z teologii moralnej.

Jezus bardzo lubił posługiwać się obrazami w swoim nauczaniu. Jeden z nich jest niezwykle wymowny: „Kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą, temu byłoby lepiej uwiązać kamień młyński u szyi i wrzucić go w morze” (Mk 9,42). Podobnie jak z tonącego statku wyrzuca się zbędny ciężar, tak z łodzi Kościoła wyrzucić należy wszelkie zgorszenia – uczy Jezus.

Alojzy Henel mawiał: „Prawdę można mówić tylko mądrym ludziom, dla innych trzeba mieć dobre słowo”. Jeśli gorszyciel należy do ludzi mądrych, doskonale odczyta znaczenie tego obrazu. Jeśli nie, staje się jak sól, która utraciła swój smak. Na nic się już nie przyda, chyba, że na wyrzucenie i podeptanie.

XXVI B