IV NIEDZIELA ADWENTU ROKU A

(18.12.2016)

Maryja i popsuta lalka 

Założyciel Equipes Notre-Dame ks. Henri Caffarel każdego roku odprawiał indywidualne rekolekcje. Gdy wybrał się do klasztoru trapistów już na wstępie jego opat opowiedział mu o jednym z zakonników, bracie Egidiuszu, którego nazwał uosobieniem dziecięctwa duchowego. Egidiusz opiekował się ogrodem warzywnym. Chodził w wielkim, słomianym kapeluszu chroniącym od słońca i z czułością dbał o rzędy kapust i pomidorów. Caffarel, zaintrygowany opowieścią opata, celowo wybrał się w okolice warzywnika i czekał. Wkrótce przyszedł młody brat, z łopatą, ale był tak pochłonięty pracą, że nie zwrócił uwagi na gapiącego się rekolektanta. Caffarel podszedł więc nieśmiało i przekazał zakonnikowi, że jego przełożony wyraził zgodę na chwilę ich wspólnej rozmowy. Po chwili zaczęli rozmawiać o modlitwie. Zakonny ogrodnik wyznał nagle: „Nie wiem, jak bym się modlił, gdyby nie Matka Boża”. „Co brat ma na myśli?” – dopytywał zaintrygowany Caffarel. Odpowiedź bardzo go zaskoczyła: „Często, gdy uważam, że jestem zbyt zmęczony, zbyt nędzny, nie śmiem stanąć przed Bogiem. Wtedy jednak przychodzi mi na myśl pewna historia, którą opowiadał nam mistrz nowicjatu: Pewna mała dziewczynka miała tylko jedną zabawkę – starą lalkę, brudną i uszkodzoną. Gdy ktoś zwrócił jej uwagę, że lalka jest bardzo brzydka, ona przytuliła ukochaną zabawkę, obsypała pieszczotami i pocałunkami i spytała: A teraz jest ładna, czy nie?” Ja na początku modlitwy zawsze zwracam się do Matki Bożej: „Pocałuj swoją brzydką lalkę, a potem podaj ją Panu”.

„Józefie, synu Dawida, nie bój się” (Mt 1,20) – mówił we śnie anioł Pański, a serce Józefa napełniło się odwagą. Czy Maryja nie wzięła tej nocy w swe ręce zatrwożonego serca małżonka i nie podała go Panu, obsypując czule pocałunkami jak smutny gałganek szmacianej lalki? Była już wtedy Matką Boga, pełna Ducha Świętego. Nie wiemy, czy bez Jej modlitwy Józef dałby radę.