Kierunek niebo

Dom Cornelii ten Boom w Amsterdamie stał się w czasie II wojny światowej schronieniem dla wielu żydowskich rodzin. Gdy kryjówka została odkryta przez nazistów, niemal cała rodzina Boom straciła życie. Cornelia doczekała dnia, gdy wojska amerykańskie wyzwoliły obóz w Ravensbrück. Przeżyła.

Po wojnie oddała się pracy pisarskiej. Była zapraszana na liczne odczyty i konferencje na całym świecie. Gdy pewnego razu w biurze podróży rezerwowała przeloty samolotem do różnych miast, gdzie miała wystąpić, urzędniczka zapytała: „Jaki jest pani docelowy port?”. „Niebo” – odparła bez wahania Cornelia. Pilne poszukiwanie w komputerze miasta o takiej nazwie spełzły na niczym. „Nie mam w moich wykazach takiego lotniska” – rzekła urzędniczka. Pisarka odparła ze śmiechem: „W pani wykazach go nie ma, ale dam pani książkę, która o nim opowiada”. Wręczyła jej Nowy Testament. Zaskoczona pracownica biura podróży poprosiła ją o dłuższą rozmowę, której efektem było nawrócenie.

„Ci, którzy uznani zostaną za godnych udziału w świecie przyszłym i w powstaniu z martwych, ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić. Już bowiem umrzeć nie mogą, gdyż są równi aniołom i są dziećmi Bożymi” (Łk 20,35-36)

– wyjaśniał Jezus nieskorym do wiary w zmartwychwstanie saduceuszom. I dodawał, że Bóg jest Bogiem żywych. Właśnie taki jest kierunek wierzących w Niego – życie i niebo. Po latach w swoim świadectwie rozmówczyni Cornelii ten Boom powtarzała często, że już wie, jaka jest stacja końcowa jej podróży.

Raport o stanie wiary

W 2009 r. we Francji katolicki tygodnik „Le Pèlerin” opublikował wyniki sondażu, z którego wynikało, że tylko dziesięć procent Francuzów wierzy w zmartwychwstanie Chrystusa.  Wśród katolików liczba ta wzrastała do trzynastu procent, wśród katolików praktykujących do trzydziestu jeden procent, a wśród katolików regularnie praktykujących do pięćdziesięciu siedmiu procent. Dziewiętnaście procent praktykujących katolików pragnęłoby, aby reinkarnacja była ich udziałem po śmierci. Aż trzydzieści trzy procent badanych katolików nie wierzy w żadną rzeczywistość pozagrobową.

Co powiedziałby Jezus, gdyby jak wtedy, przed saduceuszami, stanął dziś przed biorącymi udział w tym sondażu katolikami? Chrystus wie, że wiara w Jego zmartwychwstanie nie należy do najłatwiejszych. Uczeń może przejść próbę niedowiarstwa, zawahania. Doświadczył jej bardzo intensywnie jeden z apostołów. Tomasz przez osiem pragnął włożyć rękę do przebitego boku Pana i tym warunkował swój akt wiary. Jednak mimo wszystkich trudności, których po ludzku doświadczamy, musimy wciąż odnawiać i wzmacniać wiarę w to, że Chrystus pokonał umarł i zmartwychwstał.

Papież Franciszek tłumaczył w Roku Wiary:

„Nasza wiara opiera na śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa, tak, jak dom opiera się na fundamentach: jeśli one się osuną, wali się cały dom”. I wtedy na nic nasze praktyki, jałmużny, ofiary, pielgrzymki. To zmartwychwstanie jest początkiem i sensem, bo to przez nie „Jezus przezwycięża, gładzi i otwiera nam drogę do odrodzenia do nowego życia”.

„Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych” (Łk 20,38), dlatego, że sam przez śmierć przeszedł i wrócił do życia. Wiara w tę drogę jest naszą szansą na udział w Jego zmartwychwstaniu.

Smakowanie ambrozji

Homer dowodził, że ambrozja, przyrządzana na bazie miodu, była pokarmem bogów i herosów. Tych pierwszych czyniła odpornymi na zranienia, tym drugim zapewniała wieczną młodość, doskonałą szczęśliwość i nieśmiertelność. Grecy zastanawiali się nad możliwością zmartwychwstania, a rozważania te rodziły się z tęsknot za odrodzeniem życia. Pomimo stwierdzenia Ajschylosa, że dla człowieka, który raz umarł, nie ma powrotu do życia (Eumenides 648), Grecy wciąż snuli marzenia o nieśmiertelności. Zdolność powstania z martwych przypisywano głównie bogom. Pragnienie nieśmiertelności przebija także poprzez mit o Adonisie. Gdy kochanek Afrodyty został rozszarpany przez dzika podczas polowania, ta wybłagała Zeusa, by mógł on powrócić na ziemię. Wiosenną i letnią porę spędzał więc Adonis na ziemi z Afrodytą, natomiast jesień i zimę z Persefoną w Otchłani.

Wiara w zmartwychwstanie znalazła także znakomite zakotwiczenie w judaizmie. Bazując na Biblii Hebrajskiej, faryzeusze rozkrzewiali ją za czasów Jezusa z całym przekonaniem. Sprzeciwiali im się w tym względzie jedynie saduceusze. Ci ostatni nie wierzyli ani w zmartwychwstanie, ani w nagrodę i karę wieczną. Jezus ze swoimi przekonaniami identyfikuje się z frakcją faryzeuszów: „A że umarli zmartwychwstają, to i Mojżesz zaznaczył tam, gdzie mowa jest o krzaku, gdy Pana nazywa ‘Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba’. Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych; wszyscy bowiem dla Niego żyją” (Łk 20,37-38). Antropologia saduceuszy opiera się na negacji istnienia duszy nieśmiertelnej. Ponieważ jednostka nie może istnieć po śmierci, w związku z tym i idea sądu ostatecznego jest nieuzasadniona. Jezusowy argument za zmartwychwstaniem zasadza się na prostej logice: jeśli patriarchowie Izraela wciąż żyją, to dlatego, że oczekują na zmartwychwstanie. On sam zmartwychwstał jako pierwszy.

I nie zostawił nam ambrozji, której spożycie zapewnia nieśmiertelność. Zostawił nam siebie: „Kto spożywa ten chleb i pije z tego kielicha, ma życie wieczne. A ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym” (J 6,54).

Polub stronę na Facebook