„Nie pożądaj … żadnej rzeczy bliźniego twego”

Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że dziesiąte przykazanie Dekalogu jest powtórzeniem siódmego. Nakaz „nie kradnij” (Wj 20,15) wydaje się zawierać niemal tę samą myśl, co przykazanie „Nie pożądaj … żadnej rzeczy bliźniego twego” (Wj 20,17). Bliższa analiza kontekstu i terminologii prowadzi jednak do wniosku, że obydwa przykazania mogą dotyczyć zupełnie różnych sytuacji. Czasownik ganab, użyty w sformułowaniu siódmego przykazania, tłumaczony jako „kraść”, należy raczej rozumieć w odniesieniu do pozbawiania wolności innych osób. Dokument Papieskiej Komisji Biblijnej zatytułowany Biblia a moralność tak odnotowuje znaczenie tego terminu: „czasownik gnb odnosi się prawdopodobnie do porwania, a nie do kradzieży przedmiotów materialnych” (nr 30). Wyjaśniając siódme przykazanie, autorzy dokumentu dowodzą, że chodzi w nim o bronienie prawa każdego do własnej wolności i godności szanowanej przez innych.

1. Intencja czynu

Pełna wersja zapisu dziesiątego przykazania odnotowana została na kartach Księgi Wyjścia: „Nie będziesz pożądał domu bliźniego twego. Nie będziesz ani jego niewolnicy, ani jego wołu, ani jego osła, ani żadnej rzeczy, która należy do bliźniego twego” (Wj 20,17). Niezwykle istotny staje się tu termin „pożądać” (hebr. hamad). Otóż czasownik ten wskazuje, że przed Bogiem liczą się przede wszystkim intencje działającego, nie tyle nawet sam zewnętrzny czyn. Nie chodzi tylko o to, aby czyjąś własność pozostawić jemu samemu, czyli nie dopuszczać się kradzieży, ale o to, by pozbyć się pragnienia (pożądania) cudzej własności. Przed Bogiem ważne jest wewnętrzne nastawienie człowieka, nie tylko samo działanie. Można nie dopuścić się kradzieży, a zgrzeszyć poprzez samo pożądanie cudzej własności.

W czasach Jezusa religijne ugrupowanie faryzeuszy kładło niezwykły nacisk na zachowanie Prawa Starego Przymierza. Prawo to jednak rozumiano zasadniczo w kategoriach zewnętrznego czynu. Niekiedy faryzeusze zatrzymywali się jedynie na wykonaniu czynności nakazanej przez Prawo, zupełnie nie pytając o intencje działającego. Właśnie to wyrzucał im Jezus, gdy mówił: „Obłudnicy, dobrze powiedział o was prorok Izajasz: Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie. Ale czci mnie na próżno, ucząc zasad podanych przez ludzi” (Mt 15,7-9).

Sama nazwa powstałego w II w. przed Chr. stronnictwa w języku hebrajskim brzmi peruszim, „oddzieleni”. Faryzeusze bowiem oddzielali się od pozostałej części społeczeństwa żydowskiego poprzez niezwykłe akcentowanie wartości przykazań Prawa. Ta ich cecha przybrała na sile po upadku świątyni w 70 roku. Gdy wojska Tytusa zniszczyły Jerozolimę, świątynia przestała istnieć. Ponieważ nie można było już składać ofiar, zastanawiano się, w jaki inny sposób można nawiązać łączność z Bogiem. Sposób ten wskazali faryzeusze. Ich przywódcy zgromadzili się w dwadzieścia lat później w miejscowości Jabne nad Morzem Śródziemnym. Spotkanie to nazwano później synodem w Jabne. Otóż faryzeusze pod przywództwem Johanana ben Zakkai przemianowali się na rabinów i nadali judaizmowi zupełnie nowy kształt. Od tego czasu judaizm przestał być religią ofiary, a stał się w pełnym tego słowa znaczeniu religią przymierza opartego na Prawie. Faryzeusze sporządzili na podstawie Pięcioksięgu listę 613 przykazań, które Prawo nakazuje zachowywać. Wierność tym przepisom miała otwierać drogę do Boga. Skrupulatne przestrzeganie wszystkich tych przepisów, w najmniejszych nawet szczegółach, w praktyce łatwo prowadzić mogło do formalizmu, krytykowanego przez Jezusa. Łatwo bowiem zatrzymać się jedynie na zewnętrznym zachowaniu Prawa, bez odniesienia się do ducha, który inspirował jego powstawanie. Tymczasem czasownik hamad w formule dziesiątego przykazania jasno wskazuje na fakt, iż już Stary Testament zwracał uwagę na wewnętrzne intencje kierujące działającym podmiotem.

2. Przykład Jezusa

Krytykując czysto formalne zachowanie przykazań Prawa, Jezus odwołuje się do jego ducha. Zwraca uwagę przede wszystkim na wewnętrzną intencję działającego. Chodzi więc o tzw. interioryzację w podejściu do przykazań. Przykładem niech będzie Jezusowa nauka o jałmużnie: „Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli; inaczej nie będziecie mieli nagrody u Ojca waszego, który jest w niebie. Kiedy więc dajesz jałmużnę, nie trąb przed sobą, jak obłudnicy czynią w synagogach i na ulicach, aby ich ludzie chwalili. Zaprawdę, powiadam wam: ci otrzymali już swoją nagrodę. Kiedy zaś ty dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa, aby twoja jałmużna pozostała w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie” (Mt 6,1-4). Zwrócenie uwagi na wewnętrzną intencję jest tak istotne, że Jezus niejednokrotnie łamie wprost lub obchodzi żydowskie prawo, gdyż kieruje się miłością do osoby. Wystarczy wspomnieć tu sceny, w których żydowscy przywódcy (a niekiedy nawet sami uczniowie) są zgorszeni Jezusowym postępowaniem: rozmowa z Samarytanką, kontakt z poganami, uzdrawianie w dzień szabatu, zrywanie kłosów zboża w dzień szabatu, publiczne rozmawianie z nierządnicami, dotykanie zmarłych. Więcej, niektóre z Jezusowych zachowań dziś przez wielu chrześcijan mogły być wprost uznane za grzech. Czy nie tak spojrzelibyśmy na kogoś, kto wywraca stoły bankierów i rozgania biczem sprzedających na dziedzińcu świątynnym? Albo na kogoś, kto gubi w wodach jeziora całą trzodę świń? Albo przeklina drzewo figowe, które schnie od korzenia? Tego typu zachowania mogły być widziane jako złe w oczach współczesnych Jezusa. Usprawiedliwia je całkowicie jednak miłość do Boga i człowieka, która leży u ich źródeł. Okazuje się więc, że postawa Jezusa jest całkowitą odwrotnością zachowań niektórych faryzeuszy. Ci ostatni zachowywali formalnie wszystkie przykazania i wykonywali bez zarzutu uczynki Prawa, lecz często w postawie tej brakowało miłości; Jezus, motywowany miłością, nie wahał się dokonywać czynów zakazanych przez Prawo.

3. Kto jest bliźnim?

Przykazanie dziesiąte zawiera zakaz pożądania rzeczy bliźniego. Należy więc zapytać, a jaki sposób rozumiano pojęcie bliźniego w oryginalnym kontekście Prawa oraz jak pojęcie to zreinterpretował w swym nauczaniu sam Jezus. Hebrajski termin rea, oznaczający „bliźni”, pochodzi od czasownika oznaczającego „być z kimś związany”, „mieć z kimś do czynienia”. Odcienie znaczeniowe rzeczownika mogą więc być następujące: „przyjaciel”, „kochający”, „towarzysz” czy „sąsiad”. Termin wskazujący „bliźniego” w Starym Testamencie obejmuje tylko członków zgromadzenia Jahwe, czyli członków narodu wybranego, a nie wszystkich ludzi. Niektóre nakazy Prawa, mówiące o „bliźnim” obejmowały także obcokrajowców mieszkających pośród Izraelitów. Doskonałym przykładem faktu, że Izraelici za bliźnich uważali jedynie członków swojego narodu, jest kwestia Samarytan.

W 721 r. Asyryjczycy zdobyli Samarię, a jej mieszkańców deportowali do Babilonii. Kiedy w 539 r. Żydzi, po edykcie uwalniającym Cyrusa, mogli powrócić z niewoli, by odbudować świątynię, Samarytanie pragnęli włączyć się w ten projekt, jednak Zorobabel

odrzucił ich ofertę (Ezd 4,2). Pomiędzy Żydami a Samarytanami panowały wrogie stosunki. Nowy Testament wspomina o Samarytanach jako grupie etnicznej zamieszkującej okolice góry Garizim (J4,1-42) i w okolicznych wioskach (Mt 10,5; Łk 9,52). Motywem poróżnienia pomiędzy Samarytanami a Żydami była sprawa świętości Jerozolimy (zwłaszcza góry Syjon) i góry Garizim (J 4,20). Obie grupy różniły także szczegółowe przepisy, dotyczące na przykład czystości rytualnej naczyń. Sami Samarytanie określają siebie terminem Szemarim („zachowujący”), szczycąc się tym, że to właśnie oni pozostali wierni właściwej interpretacji Prawa przekazanego przez Mojżesza. Rzeczywiście bowiem zachowują jedynie Pięcioksiąg (w sobie właściwej redakcji), odrzucając Pisma i Proroków. W IV w. przed Chr. na górze Garizim wybudowano świątynię (rozpoczęcie budowy było konsekwencją odrzucenia przez Zorobabela propozycji Samarytan, by pomogli odbudować świątynię w Jerozolimie), w której kult powierzono pozbawionym praw kapłanom z Jerozolimy. Za czasów Aleksandra Wielkiego miasto uległo całkowitej hellenizacji, a proces ten przedłużył się na czasy panowania Ptolemeuszy i Seleucydów. W tym też czasie dochodziło do małżeństw mieszanych pomiędzy Samarytanami a członkami narodów pogańskich, co ściągało jeszcze większe odium na tych pierwszych ze strony Żydów. Wrogość pomiędzy Żydami i Samarytanami osiągnęła punkt kulminacyjny, gdy w roku 128 przed Chr. Jan Hirkan zniszczył świątynię na górze Garizim. Herod Wielki, który poślubił Samarytankę mając nadzieję na zmniejszenie napięcia pomiędzy obiema grupami etnicznymi, zająwszy miasto, nadał mu nazwę Sebasty, na cześć Cezara Augusta. Jednak w latach 6-9 po Chr. Samarytanie dopuścili się zbezczeszczenia świątyni w Jerozolimie, rozrzucając w niej ludzkie kości. Akt ten był oczywiście powodem narastania wrogości. Nic więc dziwnego, że ostatecznie Samarytanie byli traktowani przez Żydów na równi z poganami, a określenie „Samarytanin” przyrównywane było do opętania demonicznego (J 8,48).

Z powodów znaczących różnic religijnych, wielu Żydów, zmierzając do Jerozolimy w związku z regalim (świętami zobowiązującymi do pielgrzymki do świętego miasta), świadomie omijało osady Samarytan (Mk 10,1). Wrogość pomiędzy dwiema grupami etnicznymi stała się wręcz przysłowiowa, gdyż ukuto powiedzenie, które głosi: „Ten, kto je chleb Samarytan jest równy temu, który je wieprzowinę”. Z tego powodu Żydzi unikali nawet używania terminu „Samarytanin”; sam uczony w Piśmie rozmawiający z Jezusem woli mówić o „tym, który okazał miłosierdzie” niż o Samarytaninie (10,37). Pytanie o bliźniego powracało często w czasach Jezusa. Jego treść ograniczała się zazwyczaj do zagadnienia, czy bliźnim może być ktoś wyłączony ze wspólnoty Izraela przez Prawo. Jezus w antytezach daje klarowną odpowiedź na tak postawione pytanie: „Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują” (Mt 5, 43). Choć nigdzie w Starym Testamencie nie zapisano nakazu nienawiści wobec nieprzyjaciół, to znajduje się on w poleceniach gminy qumrańskiej, a także w interpretacji rabinackiej tekstów. Jednak w kontekście przypowieści o miłosiernym Samarytaninie Jezus zreinterpretuje definicję bliźniego. Okazuje się, że terminem „bliźni” objąć należy każdego człowieka, bez względu na jego rasę, narodowość czy wyznawaną religię.

Konkluzja

Ostatnie przykazanie Dekalogu dotyczy stosunku osoby do własności innej osoby, zwanej w kodeksie „bliźnim”. Prawodawca nie tylko zakazuje przywłaszczania rzeczy drugiego człowieka (kradzież), ale także „pożądania” (hamad), które zmierza do podjęcia kroków celem nieuczciwego nabycia tej rzeczy. O ile w czasach Dawnego Przymierza nakaz ten obowiązywał Izraelitów wobec „bliźnich”, czyli członków narodu wybranego (z poganami w ogóle starano się unikać wszelkiego kontaktu), o tyle Jezus w swym nauczaniu rozszerza pojęcie bliźniego, obejmując tym terminem wszystkich ludzi.