ASTRONOMICZNE ROZTERKI BIBLISTÓW

 

Kiedy urodził się Jezus? Pomysłów na odpowiedź na to pytanie historia dostarcza co niemiara. Również w ostatnich latach ich nie brakuje. Swoje tezy proponują bibliści i historycy, astronomowie i badacze antycznej literatury, którzy dane biblijne zestawiają z zapisami innych dzieł. Spróbujmy nieco uporządkować ten gąszcz poglądów i stojącymi za nimi argumentów.

Według dominującej przez wiele lat tezy, Jezus urodził się w 7 lub 6 roku przed Chrystusem. Paradoks zawarty w tym stwierdzeniu wynika z faktu, że Dionizy Mniejszy, mnich żyjący na przełomie V i VI wieku, któremu papież Jan I polecił ustalić datę narodzin Jezusa, popełnił błąd. Wyznaczył ją na 754 rok „ab urbe condita”, czyli od założenia Rzymu, a faktycznie stało się to około sześciu lat wcześniej. Ewangeliści nie podają konkretnego dnia ani roku przyjścia na świat Jezusa. Dlaczego? Św. Augustyn podpowiada: „Nie czytamy w Ewangelii, by Pan powiedział: ‘Posyłam wam Pocieszyciela, który by was pouczał i biegu słońca i księżyca’. Chrześcijan bowiem chciał wykształcić, nie matematyków”. Ewangeliści nie pisali podręczników historii. Stworzyli własny gatunek literacki, pokrewny antycznym biografiom.

Dziekan King’s College w Londynie, Richard Burridge, laureat Nagrody Ratzingera z 2013 roku uzasadnia, że w starożytnych biografiach greckich chronologia wydarzeń często jest zmieniana i podporządkowana celom ideologicznym, czy – w przypadku Ewangelii – teologicznym. W starożytnych powieściach biograficznych pojawiają się niekiedy elementy legendarne, a czasem nawet fikcyjne. Zasadniczo celem pisania Ewangelii jest przekaz wiary, w mniejszym stopniu – danych archeologicznych, przyrodniczych, geograficznych czy historycznych. Dla Marka, Mateusza, Łukasza czy Jana istotą w opowieściach o przyjściu na świat Zbawiciela jest sam fakt narodzenia Jezusa, który to fakt interpretują teologicznie. Ich zamiarem było podkreślenie prawdy o tym, że Bóg stał się człowiekiem. Mniej troszczyli się o wskazanie konkretnego dnia narodzin.

Jednak do stwierdzenia, że w Ewangeliach nic nie ma o dacie narodzin Chrystusa, należy się odnieść z rezerwą. Jest, i to całkiem sporo. O narodzinach Jezusa opowiadają tylko dwie nowotestamentowe Ewangelie: Mateusza i Łukasza. Uporządkujmy materiał faktograficzny. Według Mateusza Jezus urodził się za panowania króla Heroda, który – jak twierdzi Józef Flawiusz, żydowski historyk z I wieku – zmarł w 4 roku p.n.e. Według Łukasza, Jezus przyszedł na świat podczas spisu ludności zarządzonego przez cesarza Oktawiana Augusta, za czasów wielkorządcy syryjskiego Kwiryniusza. W „Antiquitates judaicae” Flawiusz pisze, że Kwiryniusz pełnił tę funkcję od 6 do 10 roku n.e. i rzeczywiście przeprowadził spis ludności na początku swoich rządów, czyli w 6 lub 7 roku n.e. Tak więc relacje Mateusza i Łukasza wykluczają się. Jak wybrnąć z tego labiryntu? Jeśli przyjąć, że data narodzin Chrystusa przypada jeszcze na rządy Heroda Wielkiego (jak chce Mateusz) oraz, że Jezus narodził się w Betlejem w związku ze spisem ludności (jak chce Łukasz), to trzeba ją wyznaczyć na 7 lub 6 rok p.n.e. Nie chodzi jednak – jak sugeruje Łukasz – o spis ludności za Kwiryniusza, lecz spis dokonany za czasów Gajusza Sencjusza Saturninusa, który był namiestnikiem Syrii w latach 8-6 p.n.e.

Pomyłka wzięła się przypuszczalnie stąd, że Łukaszowi, który pochodził z Antiochii Syryjskiej, spis za Kwiryniusza po prostu był bardziej znany.
Profesor Gustav Teres, węgierski jezuita wykładający na Wydziale Matematyki i Nauk Przyrodniczych uniwersytetu w Oslo, a także pracownik Watykańskiego Obserwatorium Astronomicznego, opublikował książkę, która w szybkim czasie stała się bestsellerem. Jej tytuł to Biblia i astronomia. Magowie i gwiazda w Ewangeliach. W swych wywodach, biorących pod uwagę dane ewangeliczne, archeologiczne, historyczne, a przede wszystkim astronomiczne, przekonuje, że jest w stanie wyznaczyć dzienną datę narodzin Chrystusa. Ma nią być 15 września 7 roku p.n.e. Inni astronomowie nie są już jednak tacy pewni.

Kompilując informację ewangelistów, że Jezus urodził się za czasów Heroda Wielkiego, ze wzmianką wspomnianego Józefa Flawiusza, iż śmierci króla-tyrana towarzyszyło zaćmienie księżyca, wyznaczają datę narodzin Mesjasza na 4 rok p.n.e. Właśnie to zjawisko utożsamiono z betlejemską gwiazdą, która prowadziła tajemniczych mędrców ze wschodu (Antiquitates judaicae 17,6). Zaćmienie to wyznaczono na 13 marca 4 roku przed Ch.

Do debaty włączył się także astrofizyk, profesor John A. Cramer z Uniwersytetu im. Waszyngtona w Seattle. W swych pracach dowodzi, że zaćmienie wspomniane przez Flawiusza było jedynie częściowe i można je było dostrzec jedynie przez krótką chwilę późną nocą. Natomiast inne, pełne i dobrze widoczne zaćmienie księżyca, pojawiło się na niebie 29 grudnia 1 roku przed Chr., a więc zaledwie dwa dni przed zmianą er. Badacz proponuje przesunąć więc obydwie daty: śmierci Heroda i narodzin Jezusa. „Przypuszczalnie mnich Dionizy, któremu przez wieki wyrzuca się brak zdolności matematycznych, nie był daleki od prawdy” – konkluduje Cramer.

Na niekorzyść Cramera przemawia fakt, że żydowski historyk Flawiusz opisuje śmierć Heroda na krótko przed świętem Paschy, więc data 13 marca 4 roku p.n.e. wydaje się bardziej uzasadniona niż datacja amerykańskiego astrofizyka. Ten z kolei broni się, dowodząc, że zaćmienie w 4 roku p.n.e. było bardzo krótkie i można je było zaobserwować jedynie przez chwilę długo po północy, natomiast zaćmienie 29 grudnia 1 roku p.n.e. objęło 53 procent widocznej powierzchni księżyca i było widzialne już od godziny 18.00 naszego sposobu liczenia czasu. Mało prawdopodobne – pisze Cramer – że Flawiusz odnosi się do zaćmienia, którego prawie nikt nie mógł ani zaobserwować, ani zapamiętać.

Kiedy więc rzeczywiście narodził się Jezus? Pytanie wciąż pozostaje otwarte… Z punktu widzenia wiary rację należy przyznać ewangelistom, którzy nie troszczyli się zbytnio precyzyjne daty. Ważne jest nie to, kiedy, ale dlaczego się narodził.