Józef Tadeusz Milik (1922-2006). Wspomnienie

Dziś mija jedenaście lat od chwili, gdy odszedł do wieczności Józef Tadeusz Milik…

W 1947 roku Beduini z plemienia Taamire dokonali największego odkrycia archeologii biblijnej. W pobliżu miejscowości Qumran na Pustyni Judzkiej, nieopodal Morza Martwego znaleziono pierwszy z ponad ośmiuset starożytnych manuskryptów, które skrywały przez wieki ciemne zaułki jedenastu grot qumrańskich. Dziś nikt nie ma już wątpliwości, że manuskrypty należały do sekty esseńczyków, którą dobrze znał Józef Flawiusz, określający ją mianem „trzeciej (obok faryzeuszów i saduceuszów) filozofii”. Pisma podzielić można zasadniczo na trzy kategorie: księgi biblijne, apokryfy Starego Testamentu oraz dokumenty własne wspólnoty esseńskiej. Osada została opuszczona przez żydowskich ascetów prawdopodobnie po wybuchu powstania przeciw Rzymianom w 66 roku po Chr. I choć mnisi opuścili wyczarowane na pustyni domostwo, pozostały po nich pisma, które przez długie lata będą jeszcze pożywką dla biblistów i fantastów.

Józef Tadeusz Milik to bez wątpienia jeden z najwybitniejszych badaczy pism qumrańskich. To geniusz paleografii, a jednocześnie – nasz rodak. Urodził się na Podlasiu w 1922 roku. Od dziecka fascynowała go nauka. Chętnie sięgał po książki gromadzone przez jego ojca. Po maturze, którą zdał w Siedlcach, wstąpił do seminarium duchownego w Płocku. Jego formację przerwał wybuch wojny. Dokończył ją w seminarium warszawskim. W 1946 roku przyjął święcenia kapłańskie. W tym czasie rozpoczął już studia na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Już wtedy dały się zauważyć jego niezwykłe zdolności językowe. Niedługo potem wyjechał do Rzymu, by podjąć studia orientalistyczne na Papieskim Uniwersytecie Biblijnym.

Już przy pierwszym spotkaniu z tamtejszym hebraistą, podczas zwykłego obiadu Milik wykazał się tak doskonałą znajomością hebrajskiego, że zdumiony profesor zwolnił go z obowiązkowego egzaminu wstępnego. Po zaledwie kilku miesiącach pobytu we Włoszech publikował już artykuły we włoskiej prasie naukowej. Znakomicie władał także rosyjskim, angielskim, francuskim i niemieckim. Gama języków, które poznał w ramach curriculum studiów jest niezwykła: łacina, greka, hebrajski, aramejski, syryjski, staro-cerkiewno-słowiański, gruziński, arabski, ugarycki, akadyjski, sumeryjski, egipski, fenicki i hetycki.

Gdy tylko świat obiegła pogłoska o odkryciach qumrańskich, Milik – nie zabierając nawet wszystkich rzeczy z Rzymu – przerwał karierę biblisty i wsiadł na statek do Ziemi Świętej. Zdążył jeszcze obronić z wynikiem summa cum laude pracę licencjacką na Biblicum. Pisał ją o Księdze Reguły z Qumran, do której miał dostęp jedynie z fotografii w czasopismach! Jego geniusz dotarł do Ziemi Świętej przed nim, gdyż pewnego razu zwiedzając muzeum w Mediolanie, bezbłędnie określił pochodzenie dzbanów, które dotychczas pozostawało zagadkowe. Opublikował na ten temat artykuł, który przyniósł mu pierwsze promienie sławy. Po Jerozolimie krążyła anegdota o tym, że pewnego razu Milik przyłączył się do grupy turystów zwiedzających muzeum w Bet Szearim i ku zdumieniu wszystkich nieustannie poprawiał błędy przewodnika w odczytywaniu inskrypcji na artefaktach.

Milik zamieszkał we Francuskiej Szkole Biblijnej i Archeologicznej w Jerozolimie i natychmiast został zaliczony do pierwszej ekipy, która przeprowadzała wykopaliska w Qumran i była odpowiedzialna za odszyfrowanie tekstów zwojów oraz ich publikacje. Sam jeden odczytał najwięcej tekstów qumrańskich. Jemu przydzielono opracowanie słynnego Zwoju Miedzianego, który mówić miał o ukrytych skarbach esseńczyków i wokół którego narosło dziesiątki legend. W 1955 był współautorem pierwszej większej publikacji dotyczącej tekstów z Groty Pierwszej – Discoveries in the Judaean Desert. W następnym roku polski badacz został ogłoszony „najszybszym człowiekiem od fragmentów” przez amerykański tygodnik Time. W 1959 ukazała się jego następna książka Ten Years of Discovery in the Wilderness of Judaea. Po wybuchu wojny sześciodniowej nie mógł pracować w Jerozolimie. Badania kontynuował najpierw w Rzymie, potem w Paryżu. Tam też przestał pełnić funkcje kapłańskie. Nie oparł się wdziękom uroczej adeptki historii sztuki na Uniwersytecie Jagiellońskim, Jolanty Załuskiej, którą poznał w Rzymie.

Jedną z wielkich zagadek pozostaje dla czytelnika biografii Milika jego przekonanie, iż odkrył szkielet Jana Chrzciciela! To nie żart! Rzeczywiście bowiem podczas wykopalisk na cmentarzysku pustynnym odkrył szkielet człowieka pozbawionego głowy, a datacja wskazuje wyraźnie na pierwszą połowę pierwszego stulecia. Szczątki zostały pochowane niedaleko Macherontu, gdzie Poprzednik Chrystusa poniósł śmierć. Z jednej strony kwestia wydaje się tak kuriozalna, że aż niewiarygodna, z drugiej zaś sam Milik jako naukowiec wydaje się chłodnym umysłem analizować fakty i nie wyciągać pochopnych wniosków. Gdyby jego przypuszczenia okazały się prawdziwe, mielibyśmy do czynienia z absolutnie nie mającym precedensu odkryciem archeologii biblijnej. A może właśnie odrzucenie postawionej przez badacza hipotezy, iż odnalazł szczątki Chrzciciela sprawiło, że zdystansował się do świata nauki i życia eklezjalnego? Przez naukowców określany był jako „patriarcha i prekursor badań nad manuskryptami” oraz „uczony uczonych”. Zmarł w Paryżu 6 stycznia 2006 roku.