Etymologia hebrajskiego terminu kohen nie jest jednoznaczna; jako źródłosłów wskazuje się najczęściej akkadyjskie kanu – „kłaniać się”, syryjskie kahhen – „czynić szczęśliwym” lub hebrajskie kun – „stać przed kimś i służyć mu”. Wszystkie te terminy łączy idea służenia Bogu w charakterze pośrednika. Gdy Jezus rozpoczynał swą publiczną działalność, instytucja kapłaństwa była już w Izraelu zadomowiona od wieków. Kapłani pełnili swą służbę w świątyni jerozolimskiej, o której w Ewangeliach mowa jest wielokrotnie. Stąd ogromne zdziwienie budzi fakt, że dzieła ewangelistów nie relacjonują ani jednego spotkania Jezusa z kapłanami! Mówią co najwyżej o spotkaniu z arcykapłanami w kontekście procesu Jezusa. Również w swych mowach Nauczyciel z Nazaretu rzadko przywołuje postacie kapłanów. Zanim sięgniemy po Ewangelie, kilka słów o instytucji kapłaństwa w starożytnym Izraelu.

Kapłaństwo w czasach Jezusa

Kapłaństwo początkami sięga czasów Mojżesza i Aarona. W epoce patriarchów nie było jeszcze znane. Pierwszym kapłanem był sam Aaron, a wszyscy jego następcy winni pochodzić z pokolenia Lewiego. Kapłaństwo nie było w Izraelu powołaniem, lecz urzędem. Do służby świątynnej dopuszczano mężczyzn zazwyczaj po ukończeniu dwudziestego roku życia, choć według przepisów Prawa mogli być przyjęci również w młodszym wieku. Dokładny przepis – trzeba dodać, że dość obrazowy – określał, kto może zostać przyjęty do służby kapłańskiej: „Ktokolwiek z potomków twoich według ich przyszłych pokoleń będzie miał jakąś skazę, nie będzie mógł się zbliżyć, aby ofiarować pokarm swego Boga. Żaden człowiek, który ma skazę, nie może się zbliżać – ani niewidomy, ani chromy, ani mający zniekształconą twarz, ani kaleka, ani ten, który ma złamaną nogę albo rękę, ani garbaty, ani niedorozwinięty, ani ten, kto ma bielmo na oku, ani chory na świerzb, ani okryty liszajami, ani ten, kto ma zgniecione jądra. Żaden z potomków kapłana Aarona mający jakąś skazę nie będzie się zbliżał, aby złożyć Panu ofiarę spalaną” (Kpł 21, 17-21). Po powstaniu Najwyższej Rady (w III lub II wieku przed Chrystusem), kapłanów wybierali członkowie Sanhedrynu.

Kandydat na kapłana był wprowadzany na urząd poprzez namaszczenie. Ryt namaszczenia należy rozumieć najpierw jako oczyszczenie, następnie jako konsekrację. Był symbolem oddzielenia kapłana od całego ludu, gdyż tak właśnie rozumiano „poświęcenie”: kadosz to „oddzielony” od tego, co świeckie. Przebieg uroczystości konsekracyjnej regulowany był przez szczegółowe przepisy. Przywdzianie lnianej, białej szaty, właściwej kapłanom, poprzedzone było kąpielą rytualną. Po namaszczeniu oliwą nowi kapłani zobowiązani byli złożyć trzy ofiary (cielca i dwa barany). Krwią barana, składanego w trzeciej ofierze, namaszczano prawe ucho oraz kciuk prawej dłoni i duży palec prawej stopy kapłanów. Następnie spalano na ołtarzu tłuszcz barani, chleb przaśny i kołacz zaprawiany oliwą.

Kapłani sprawowali funkcje, które koncentrowały się wokół kultu i posługi słowa. Do zasadniczych obrzędów kultycznych należało zwoływanie i przewodniczenie zebraniom liturgicznym, a także składanie ofiar. Ta ostatnia funkcja sprawiała, że kapłan postrzegany był jako pośrednik pomiędzy ludem a Bogiem: składał ofiarę Jahwe oraz przekazywał Boże błogosławieństwo ludowi. Podczas codziennej i świątecznej służby kapłani wchodzili do sanktuarium oraz zbliżali się do ołtarza, na którym składali przepisane prawem ofiary zbiorowe i indywidualne. Wykonywali także czynności konieczne przy składaniu ofiar i innych aktach kultu: palenie kadzidła, zapalanie świateł w sanktuarium i błogosławienie ludzi. Zdarzało się, że wykonywali czynności przeznaczone dla lewitów (śpiew psalmów, kontrole wchodzących na poszczególne dziedzińce).

Na czele wszystkich kapłanów stał Najwyższy Kapłan. Odróżniał się strojem od zwykłych kapłanów. Nosił szatę przeznaczoną wyłącznie dla niego, ubogaconą innymi elementami: złożony z dwóch części turban, dodatkowa, fioletowa szata na tunice, zaopatrzona w dzwoneczki odpędzające złe duchy, efod przytwierdzony złotymi paskami, pektorał.

Kapłani upadli i buntownicy

W I wieku przed Chrystusem, jak i w czasach Jezusa, oprócz głosów laudacji nie brakowało krytyki, której ostrze było skierowane przeciw kapłanom. Filon z Aleksandrii w swych pismach idealizuje kapłanów, widząc w nich symbol boskiego Logosu i niemal utożsamiając z sumieniem. Do rodu kapłańskiego przynależy każdy, kto wyrzekłszy się grzechu, kroczy drogą Prawa – głosił przeniknięty ideami greckimi Aleksandryjczyk. Nie wszyscy jednak widzą w kapłanach wzór życia moralnego. Około roku 63 przed Chrystusem autor Psalmów Salomona oskarżał ich o cudzołóstwa, o zubażanie skarbca świątynnego i „zanoszenie do przybytku krwi menstruacyjnej”. Apokryficzny Testament Lewiego atakuje kapłanów, zwłaszcza wywodzących się z arystokracji, za kradzieże ofiar świątynnych, za spożywanie ofiar z prostytutkami i stosunki z nimi, za chciwość, a także za małżeństwa z kobietami pogańskimi.

Komentarz do Księgi Habakuka, znaleziony w Qumran, potępia „bezbożnego kapłana” za spowodowanie nieczystości sanktuarium. Wspólnota, w której powstał Dokument Damasceński, oskarżała kapłanów o stosunki seksualne z własnymi żonami w czasie, w którym prawo tego zakazywało, oraz o kradzieże. Co więcej, potomkowie rodu kapłańskiego, którzy znaleźli się w Qumran, oskarżali kapłanów sprawujących urząd w świątyni jerozolimskiej, iż korzystają z niewłaściwego kalendarza. Podczas gdy oficjalny judaizm posługiwał się kalendarzem księżycowym, qumrańczycy wybrali słoneczny. To właśnie sprzeciw wobec oficjalnego kapłaństwa był jednym z powodów zawiązania się wspólnoty w Qumran.

Wielu kapłanów, którzy zostali pozbawieni służby w świątyni w Jerozolimie z powodu przestępstw, uchybień czy zaniedbań, znalazło pracę w Samarii. Kiedy w 539 roku Żydzi, po edykcie uwalniającym Cyrusa, mogli powrócić z niewoli, by odbudować świątynię, Samarytanie pragnęli włączyć się w ten projekt, jednak Żydzi odrzucili ich ofertę. Po odrzuceniu chęci pomocy przy odbudowie świątyni Samarytanie postanowili wznieść własny przybytek. Na jego miejsce obrali górę Garizim. W nowym sanktuarium kult powierzono pozbawionym praw kapłanom z Jerozolimy.

Kapłan Jezusowej przypowieści

W nauczaniu Jezusa postacie kapłanów pojawiają się niezwykle rzadko. Pewnego razu Jezus wyjaśniał, że król Dawid jadł chleby pokładne, które wolno było spożywać tylko kapłanom (por. Mt 12, 4), innym zaś razem nakazał uzdrowionemu z trądu pokazać się kapłanom (por. Mt 8, 4). W jednym i drugim przypadku kapłani pełnią rolę drugorzędną. Jedynie w przypowieści o miłosiernym Samarytaninie ich znaczenie jest bardziej doniosłe.

Kapłan wychodzi na scenę w Jezusowym dramacie zaledwie na chwilę. Pojawia się w jednej tylko odsłonie: „Przypadkiem przechodził tą drogą pewien kapłan; zobaczył go i minął” (Łk 10, 31). Nie jest to być może rola czarnego charakteru, przynajmniej nie tak czarnego jak zbójcy, lecz jego postawa w scenariuszu przypowieści na pewno nie jest zapisana złotymi zgłoskami. Modlitwa w świątyni właśnie się skończyła. Umilkły dźwięki rogu, ucichł śpiew psalmów, zapach kadzidła uleciał w przestworza. Należało wracać do domów. I to w miarę szybko, bo do Jerycha nie jest znów tak blisko. O tym, że kapłan wędrował do Jerycha, nie zaś do Jerozolimy, świadczy użyty przez Łukasza czasownik „schodził” (Łk 10, 30). Jerycho leży niżej niż Święte Miasto.

Kapłan, należący bez wątpienia do klasy o wysokiej pozycji społecznej, „minął” potrzebującego nieszczęśnika. Niektórzy egzegeci uważają, że kierunek podróży kapłana zwiększa jeszcze jego winę; o ile bowiem zmierzając do Jerozolimy (a więc do świątyni), mógłby być bardziej zatroskany o czystość rytualną, o tyle kierunek przeciwny (z Jerozolimy do Jerycha) zmniejsza stopień takiej troski. Jeśli kapłan przypuszczał, że leżący przy drodze człowiek jest martwy, wówczas mógł usprawiedliwiać swoje zachowanie nakazem Prawa: „[Kapłan] nie będzie się narażał na nieczystość z powodu zwłok zmarłego krewnego, chyba tylko z powodu najbliższych krewnych, z powodu matki, ojca, syna, córki, brata, siostry dziewicy, która jest mu [nadal] bliska, ponieważ nie należy do żadnego męża. Z jej powodu może się narazić na nieczystość rytualną” (Kpł 21, 1-3). Niemniej interpretując przepis Księgi Kapłańskiej, Miszna stwierdza, że jeśli leżące ciało martwego człowieka jest nagie, wówczas przepis ten nie obowiązuje. O takim właśnie przypadku traktuje przypowieść, gdyż zbójcy „obdarli” napadniętego z szat (por. Łk 10, 39).

Kapłan przejęty był służbą w świątyni, bo przecież tam spotyka się Boga. Nie zauważył, że Bóg wyprowadził się na chwilę i powędrował w stronę Jerycha. Nie dostrzegł oblicza Bożego w twarzy poranionego człowieka. Kapłan przejęty był świątynią; była to jednak jaśniejąca budowla z białych kamieni, nie świątynia poranionego ciała wędrowca. Kapłan przejęty był bliskością Miejsca Najświętszego, w którym za zasłoną skryła się Boża obecność – boska Szekina. Nie dostrzegł, że jeszcze bliżej, tuż po drugiej stronie drogi Bóg skrył się za zasłoną poranionego ciała i oczu błagających o ratunek. Wędrując, marzył być może, że i jemu raz w życiu przypadnie zaszczyt, by wejść w Dzień Pojednania za zasłonę przybytku, by dokonać ofiary kadzenia i skropić miejsce krwią zwierzęcia. Nie pomyślał, że codziennie ma dostęp do Boga mieszkającego w drugim i codziennie złożyć może nieco ofiary z siebie, ocierając krew człowieka rannego. A taka postawa spotyka się oczywiście z naganą Jezusa.

Jezus wobec arcykapłanów

Choć Ewangelie nie relacjonują ani jednego spotkania Jezusa ze zwykłymi kapłanami pełniącymi obowiązki w świątyni, to kilkakrotnie na ewangeliczną scenę wychodzą arcykapłani. Rzymianie i Herod Wielki w latach 37 przed Chrystusem – 67 po Chrystusie zmienili na urzędzie aż dwudziestu ośmiu arcykapłanów, przy czym, wbrew protestom tradycjonalistów, dwudziestu pięciu z nich nie pochodziło z legalnych rodów arcykapłańskich. Rzymianie ograniczali władzę arcykapłanów; choć stali oni z urzędu na czele wszystkich oddziałów kapłańskich i Sanhedrynu, na przykład wyrok śmierci musiał być zatwierdzony przez prokuratora rzymskiego. W tym właśnie kontekście ewangeliści ukazują Jezusa podczas procesu przed arcykapłanem.

Według relacji ewangelistów, pojmanego Jezusa zaprowadzono do najwyższego kapłana. Urząd ten pełnił wówczas Kajfasz. W domu najwyższego kapłana zebrała się elita duchowa narodu wybranego: Sanhedryn, uczeni w Piśmie i starsi ludu. Sanhedryn, czyli Najwyższa Rada to żydowska instytucja religijna i sądownicza, która znana była od około 200 roku przed Chrystusem. W jego skład wchodziło siedemdziesięciu jeden członków; było wśród nich dwudziestu trzech uczonych w Piśmie, dwudziestu trzech kapłanów i dwudziestu trzech starszych, którzy należeli do arystokracji świeckiej. Przewodniczącym rady z urzędu był najwyższy kapłan, a podlegał mu jego zastępca. Wiadomo, że początkowo Sanhedryn był organem doradczym przy arcykapłanie lub królu, później jednak stał się najwyższym autorytetem religijnym w kraju.

Mateusz stwierdza, że przełożeni ludu szukali fałszywego świadectwa przeciwko Jezusowi, zdawali sobie bowiem sprawę, że Jezus nie zrobił nic, co zasługiwałoby na śmierć. Powoływali wielu fałszywych świadków; ostatecznie oparto się na świadectwie dwóch ludzi, którzy stwierdzili, iż Jezus powiedział, że może zburzyć przybytek Boży i w ciągu trzech dni go odbudować. Po takim oskarżeniu najwyższy kapłan zapytał Jezusa: „Nic nie odpowiadasz na to, co oni zeznają przeciwko tobie?” (Mt 26, 62). Jezus jednak milczał. Wtedy arcykapłan zapytał Go wprost, czy jest On Mesjaszem, Synem Bożym? Odpowiedź Jezusa jest jednoznaczna: „Tak, Ja Nim jestem” (Mt 26, 64). Powołuje się przy tym Jezus na fragment Księgi Daniela, gdzie jest mowa o tym, iż wszyscy ujrzą Syna Człowieczego siedzącego po prawicy Wszechmocnego, nadchodzącego na obłokach niebieskich (por. Dn 7, 13).

To bezpośrednie wyznanie Jezusa spowodowało spektakularny gest rozdarcia szat przez najwyższego kapłana. Gest rozdarcia szat na kartach Starego Testamentu ma różne znaczenie: może wyrażać ból, może być gestem rozpaczy, może być także sygnałem nieszczęścia, które się dokonuje. W tym wypadku najwyższy kapłan daje do zrozumienia, że był świadkiem bluźnierstwa. A bluźnierstwo w starożytnym Izraelu karano śmiercią. I tak oto jedyny fragment Ewangelii, który opowiada o spotkaniu Jezusa z arcykapłanem i kapłanami należącymi do Sanhedrynu, jest relacją z procesu, który doprowadził do śmierci Mesjasza.