Pasterz, świadek i męczennik (25.04.2021)

Badacze zwierzęcych zwyczajów dość dobrze opisali zachowanie watahy wilków czyhających na ofiarę. Jeśli liczy ona około dziesięciu wilków, zazwyczaj trzy z nich są tropicielami. To one odkrywają miejsce przebywania ofiary. Nie atakują jej jednak, lecz wycofują się, ustępując miejsca wilkom naganiaczom. Te w taki sposób otaczają ofiarę, że natrafia ona dokładnie na miejsce przebywania pozostałych wilków. Wówczas wszystkie przystępują do ataku. Prawo pierwszeństwa ma oczywiście para alfa, czyli dwa wilki przywódcze.

Nie wiadomo, czy te zwyczaje były znane palestyńskim pasterzom czasów Jezusa. Nawet jeśli tak, to z pewnością nie zwracali na nie uwagi najemnicy. „Najemnik zaś i ten, kto nie jest pasterzem, którego owce nie są własnością, widząc nadchodzącego wilka, opuszcza owce i ucieka, a wilk je porywa i rozprasza; najemnik ucieka dlatego, że jest najemnikiem i nie zależy mu na owcach” (J 10,12-13).

Jezus – Dobry Pasterz nie tylko nie uciekł jak najemnik, ale dał się zabić za swoje owce. Dziś sytuacja ta powtarza się w wielu krajach świata. Wciąż rośnie liczba tych, których nazywamy pasterzami Kościoła, a którzy idą w ślady swojego Mistrza. Na Bliskim Wschodzie, w Indiach i wielu zakątkach Afryki coraz częściej przypomina się, że greckie słowo martys to nie tylko „świadek”, ale także „męczennik”.